piątek, 28 września 2007

Co za dzien...

... nocne wariacje Kingi spowodowaly, ze wstalismy o 7.30, gdzie ja dawno o tej porze powinnam byc juz w pracy (na 7-ma); ale co sie dziwic, to moj szosty dzien skolei w pracy i organizm ma dosc wstawania o 6-ej :D.
Pomyslalam, ze wstawie pare "starszych prac" :)



















1 komentarze:

Filka pisze...

ale kochana poszalałaś piękne wszystkie :)
to oko - szok !!!!